wtorek, 29 maja 2012

Sulamith Wülfing




Ilustrator na pograniczu dwóch światów 

 

Zachęcam do zapoznania się z pracami tego niemieckiego artysty,który zmarł w 1989r. Popełnił w swojej twórczości również wiele ilustracji do książek, m.in. małej syrenki H.Ch. Andersena.


poniedziałek, 28 maja 2012

Astrid Lindgren "Nils Paluszek"



Bertil stał przy oknie i wyglądał. Zaczynało się ściemniać. Na dworze było mglisto, zimo i niemiło. Bertil czekał aż mama i tatuś powrócą do domu.(...) Mama i tatuś szli do dzień do fabryki, a wtedy Bertil zostawał sam w domu. (...)
Nie zawsze był sam. Dawniej miał siostrę. Nazywała się Marta. Lecz pewnego dnia Marta przyszła ze szkoły chora. Była chora przez tydzień, a potem umarła. Gdy myślał o jej śmierci i o tym, jak bardzo teraz jest samotny, z oczu poczęły mu płynąc łzy.
I właśnie wtedy to usłyszał. Usłyszał drobne kroczki pod łóżkiem.
"Czy tu straszy?" - pomyślał Bertil i przechylił się przez brzeg łóżka, aby pod nie zajrzeć. I wówczas zobaczył małą, dziwną postać. Tam pod łóżkiem ktoś stał. Tak, wyglądał zupełnie jak mały, zwykły chłopczyk. Tyle, że nie był większy od wielkiego palca.
- Hej! - powiedział ów mały chłopczyk
- Hej! - odpowiedział Bertil trochę zmieszany.
-Hej, hej! - powtórzył malec.
Potem przez chwilę było cicho.
- Coś ty za jeden? I co robisz pod moim łóżkiem?
- Nazywam się Nils Paluszek - odpowiedział malutki chłopczyk. - Ja tu mieszkam. Nie tak zupełnie pod twoim łóżkiem, ale o piętro niżej. Możesz zobaczyć wejście, tam w kącie.

A potem w wynajętym mieszkaniu pani Myszy chłopcy robili zupełnie zwykłe rzeczy, w niezwykły sposób.
Tomik zawiera dziewięć opowiadań. Każde zajmuje się jakimś dziecięcym przeżyciem, jakimś pragnieniem. Książka może mniej znana, ale na pewno bardzo wartościowa. I na pewno jest to lektura, która pozostanie w pamięci na długie lata, by potem budzić sentyment i wspomnienie dzieciństwa...
Na smutki, troski, strach, bezradność lekarstwem może być wyobraźnia, która w przypadku tej autorki przybiera kształt niemal rzeczywisty. Astrid Lindgren chyba od dawna wiedziała, że bajki i historie niezwykle mają moc terapeutyczną.
 Z całego serca zachęcam.

Astrid Lindgren 
Nils Paluszek
Ilustracje Ilon Wikland
Wydawnictwo Nasza Księgarnia 

czwartek, 24 maja 2012

Erich Kästner "35 maja"



- Mam zadane wypracowanie o morzach południowych!
- O morzach południowych?! - zawołał stryj. - To przykra historia.
- Nie przykra, ale straszna - rzekł Konrad. - Wszyscy, którzy dobrze rachują, mają zadane morza południowe. Dlatego, że jakoby nie posiadamy żadnej fantazji! Reszta ma opisać budowę czteropiętrowego domu. Jest to oczywiście dziecinna zabawka wobec mórz południowych. Oto, co się ma za to, ze się umie dobrze rachować. 
 - Nie masz podobno fantazji, mój kochany - tłumaczył mu stryj Rabarbar - ale za to masz mnie za stryja, a to jest tyleż warte. Pokażemy twojemu nauczycielowi takie morza południowe, że mu pójdzie w pięty!
Po czym jedną nogą na jezdni, a drugą na chodniku szedł, utykając obok swojego bratanka. A ponieważ Konrad był tylko człowiekiem, więc się rozpogodził.
A gdy utykający stryj ukłonił się jakiemuś przechodniowi i zaraz potem powiedział: - Tfu, do diabła, to był mój komornik - chłopiec już tak chichotał, jakby go łechtano.
Gdy przyszli do stryja, zaraz zasiedli do stołu. Było ciastko ze słoniną, a zaraz potem sałatka z mięsa z sokiem malinowym.
- Dawni Spartanie przełykali bez drgnienia powiek nawet czerninę - zauważył stryj. Jak ci to smakuje, młody przyjacielu?
- Wspaniale! - odpowiedział Konrad.
- No, trzeba się hartować - dodał stryj.- Jako żołnierze dostawaliśmy kluski ze śledziem, a jako studenci - ryż gotowany z sacharyną. Kto wie, co wam dadzą, gdy dorośniecie. Jedz przeto, mój chłopcze, aż ci żołądek zrogowacieje!

Już niedługo 35 maja, jeszcze tylko dziesięć dni...
Zatem może warto sięgnąć po książkę, która cechuje się nadzwyczajnym poczuciem humoru.
Konrad i jego stryj Rabarbar spotykają ekscentrycznego konia Nergo Kaballo.  Zwierzę znajduje rozwiązanie problemu  Konrada, którym jest napisanie wypracowania na temat mórz południowych i postanawia zabrać swoich nowo poznanych znajomych w podróż. W drodze do mórz południowych mijają krainę leniwych pasibrzuchów, trafiają do królestwa "Na opak", w którym dorośli chodzą do szkoły a dzieci pracują w banku. Bohaterowie zwiedzają niezwykłe miasto Elektropolis, w którym pracuje się dla przyjemności lub by się czegoś nauczyć oraz "Zamek pod Wielką Przeszłością".
Pomysłowość i absurd tekstu w połączeniu ze znakomitymi rysunkami Bohdana Butenki, tworzą całość wobec której nie można przejść obojętnie.
Serdecznie polecam.


Erich Kästner
35 maja
Ilustrował Bohdan Butenko
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

niedziela, 20 maja 2012

Grzegorz Kasdepke "Wielka księga uczuć"


Drodzy Czytelnicy mali i duzi, świat jest pełen cudów. Wystarczy popatrzeć na ludzi wędrujących po ulicach - każda osoba to cud. Przecież mogło jej nie być! Przecież jej rodzice mogli nigdy się nie spotkać, nie pokochać, a tu proszę...
Ty tez jesteś cudem, Drogi Czytelniku. Nie wiem ile masz lat, nie wiem, czy jesteś mały, czy duży, ale wiem, że jesteś cudem. Spośród milionów ludzi Twoi rodzice wybrali właśnie siebie - i dlatego teraz jesteś. To prawdziwy cud.
Niektórzy  twierdzą, że dzieciom nie należy mówić o cudach, bo nie są w stanie ich zrozumieć. Czyżby? Mam wrażenie, ze dzieci pojmują cuda w lot. W przeciwieństwie do dorosłych, którzy wszystko tłumaczą pokrętnie. Na przykład skąd się biorą dzieci. A o cudach należy mówić wprost. Bo są tak cudowne, że nic tego nie zmieni.
   Ze wstępu Horror! czyli skąd się biorą dzieci.

Książki Grzegorza Kasdepke rozgościły się na naszych domowych półkach na dobre.
Tym razem Nasza Księgarnia proponuje zbiór trzech pozycji w jednej. Łączy je postać niezwykłej pani Miłki oraz grupa starszaków pewnego przedszkola.
Autor, opowiadając o codzienności przedszkola oraz pewnym niezwykłym projekcie, oswaja młodego czytelnika z przeróżnymi uczuciami. Są wśród nich tęsknota, wstyd, pogarda, strach, smutek, szczęście i inne. Każdy rozdział zawiera cztery elementy: krótkie opowiadanie, wyjaśnienie uczucia, rady dla dzieci i dorosłych. Bardzo przystępna i pomysłowa forma literacka wprowadzania dzieci w skomplikowany świat wewnętrzny.
Część trzecia jest znakomicie opowiedzianą historią pojawiania się dziecka na świecie.
Ujął mnie wstęp, który zacytowałam na początku, ponieważ tak właśnie traktuje czytelnika Grzegorz Kasdepke - z szacunkiem i czułością.

Grzegorz Kasdepke 
Wielka księga uczuć zawiera tytuły
Tylko bez całowania! czyli jak sobie radzić z niektórymi emocjami
Kocha, lubi, szanuje... czyli jeszcze o uczuciach
Horror! czyli skąd się biorą dzieci
Ilustrował Marcin Piwowarski
Wydawnictwo Nasza Księgarnia




piątek, 18 maja 2012

Katarzyna Majgier „Amelka”

Takie właśnie jest moje rodzeństwo. Ciocia Ziutka mówi, że jesteśmy tacy dziwni, bo mamy dziwne imiona, a imiona wpływają na życie człowieka, ale ja myślę, że my jesteśmy tacy jak wszystkie inne dzieci, tylko mamy więcej marzeń. Ale to nie dlatego, ze mamy dziwne imiona, tylko dlatego, że mamy więcej czasu na marzenia i myślenie, niż większość dzieci. Niektóre dzieci mają tak dużo zabawek, ze ledwie zdążą się wszystkimi pobawić, zanim dorosną. Dlatego nie mają czasu na marzenia, no bo kiedy mają sobie tak na spokojnie pomarzyć, skoro mają Barbie, Furby, klocki lego i komputery z fantastycznymi grami? Przecież to wszystko jest takie fajne, ze nie można pozwolić, żeby leżało bezczynnie na półkach.
Gdybym ja miała takie zabawki, pewnie też nie miałabym czasu na marzenia, bo ciągle byłabym czymś zajęta. Jednak ja i moje rodzeństwo mamy dużo czasu na marzenia i myślenie, które też jest moim hobby.
Wielu rodziców nie lubi, kiedy ich dzieci mają bujną wyobraźnię, bo takie dzieci czasem się zamyślają i nie słyszą, co się do nich mówi. Niektórzy nawet chodzą z takimi dziećmi do lekarzy albo podają dzieciom lekarstwa przeciwko myśleniu, ale mam nadzieję, że to tylko plotki, bo brzmi zbyt strasznie, żeby było prawdą.
Oczywiście poza marzeniami i myśleniem ma jeszcze inne zainteresowania, o których zaraz wam opowiem. A tak w ogóle to mam na imię Amelia, ale wszyscy wołają na mnie Amelka. Niedługo skończę jedenaście lat, ale historia, o której chcę wam opowiedzieć, zaczęła się tuż po moich dziesiątych urodzinach. Wtedy właśnie w naszej wsi, która nazywa się Bolki Małe (w odróżnieniu od Bolków Wielkich, które leżą po drugiej stronie rzeki), pojawiła się ekipa filmowa. Nigdy wcześniej w Bolkach Małych nie było ekipy filmowej, ani nawet telewizji. Ta ekipa filmowa przewróciła do góry nogami całą wieś, a najbardziej ze wszystkiego przewrócone do góry nogami zostało moje życie...

Imiona, które nosi rodzeństwo Amelki to Tycjan, Oktawian, Lukrecja, August i Emma. I teraz rzeczywiście trudno się dziwić ciotce Ziutce. Amelka jest najstarsza. Rodzice są mądrymi i troskliwymi opiekunami, którzy żyją zgodnie z własnym wyborem.
Amelka ma bardzo bujną wyobraźnię, rzutki temperament, ciekawość świata i wdzięk, który sprawia, że czytelnik od pierwszych stron czuje się uwiedziony.
A ekipa telewizyjna faktycznie sporo namieszała w życiu dziewczynki. Radości i satysfakcji było w tym tyle samo, co kłopotów i trudnych doświadczeń.
Wciągająca książka dla dzieci, która potrafi "przemycić" mnóstwo mądrości życiowych prawd. Serdecznie polecam, choć...niestety ilustracje zupełnie nie w moim guście.


Katarzyna Majgier
Amelka
Ilustrował Wojciech Stachyra (oj...........)
Wydawnictwo Egmont

poniedziałek, 14 maja 2012

Przedstawiam Marie Cardouat


Marie Cardouat - francuska ilustratorka książek i gier dla dzieci. Jej prace są bajkowe i magiczne. Na całym świecie znana jest przede wszystkim jako twórczyni kart do gry "Dixit". Cudowny prezent dla dzieci...




Tu można zobaczyć dużo więcej http://mariecardouat.over-blog.com/photo-1721019-amoureux-balcon_jpg.html

niedziela, 13 maja 2012

Christina Björk "Linnea w ogrodzie Moneta"


Christina Björk 
Linnea w ogrodzie Moneta 
Ilustrowała Lena Anderson!!!
Wydawnictwo Zakamarki 

 

W miejscu, gdzie pnące róże tworzą nad ścieżką łuk, zobaczyliśmy ławkę. Od razu ją poznaliśmy.To na niej przesiadywał Monet, gdy chciał popatrzeć na nenufary w stawie. My tez postanowiliśmy chwilę posiedzieć i odpocząć.
- Chciałbym jeszcze raz posłuchać o ostatnich latach Moneta...
- Na starość ogarnęła go wielka pasja - powiedział pan Blomkvist. Zaczął malować ogromne płótna, większe od wszystkiego, co stworzył wcześniej. Miały pokryć ściany w dwóch owalnych pomieszczeniach. Musiał dla nich zbudować nową pracownię. W starej było za mało miejsca. Poświęcił tym pracom dziesięć ostatnich lat swojego życia. Prawie nie opuszczał pracowni.
A gdy już się wydawało, że skończył, monet zaczął poprawiać i zamalowywać to, co stworzył wcześniej.

Przepiękna książka pod każdym względem.
Linnea jest ciekawą świata kilkulatką. Kocha kwiaty i ma starszego sąsiada pana Blomkvista, który był ogrodnikiem. Podczas wizyt u pana Blomkvista dziewczynka uwielbia oglądać książkę o pewnym malarzu, który nazywał się Claude Monet. Życzliwy staruszek zabiera Linneę do Paryża. Tam odwiedzają dom malarza w Giverny, muzeum Marmottan, Orsay i doświadczają radości...patrzenia.
W książce znajduje się wiele pięknych ilustracji, także reprodukcje najbardziej znanych dzieł Moneta. Są tez rozdziały poświęcone historii życia malarza i jego rodziny. Na końcu znajdują się wskazówki dla tych, którym zaszczepiono ciekawość.
Oby więcej tak cudownej literatury!



sobota, 12 maja 2012

Hanna Łachocka "O wróbelku Elemelku"


Miał wróbelek Elemelek miskę, łyżkę i rondelek. W misce mył się, choć był ptaszkiem, w rondlu sobie ważył kaszkę, a łyżeczką mieszał żwawo ptasią zupę w lewo, w prawo.
Ale przyszły niepogody, zimne wiatry, przykre chłody, noce długie, a dzień krótki. Znikły muchy i jagódki, o jedzenie coraz trudniej. Chyba lecieć na południe? Lecz we wróblim jest zwyczaju, by na zimę zostać w kraju. Rzucić gniazdko? Nie wypada! Chłodno? Głodno? Trudna rada.
Spojrzał smutno Elemelek na łyżeczkę i rondelek. i na piecyk z długa rurą patrzył długo i ponuro. Potem siadł, załamał skrzydła.
- Już ta sprawa mi obrzydła! Godzinami szukać trzeba, by okruszek znaleźć chleba lub zeschniętych pięć jagódek. Dziś zdobyłem z wielkim trudem muchy wie, lecz, mówiąc szczerze, bardzo były już nieświeże. Bardzo mnie rozbolał brzuszek po zjedzeniu tych dwóch muszek...

To książka mego dzieciństwa. Mimo swego "wieku" często wznawiana ku uciesze młodych czytelników. Hanna Łachocka napisała ją w bardzo ciekawy sposób - tekst rymuje się i łatwo wpada w ucho. Autorka była orędownikiem tłumaczenia dzieciom rzeczywistości przez pryzmat przyrody. Zwierzęta były częstym tematem jej twórczości. Historyjki często mają morał, przestrzegają przed nieroztropnym zachowaniem, uwrażliwiają na innych, ale przede wszystkim są zabawne i pełne uroku.
Nasza Księgarnia wydała również wersję audio. Polecam!


Hanna Łachocka
O wróbelku Elemelku
Ilustrował Zdzisław Witwicki
Wydawnictwo Nasza Księgarnia

czwartek, 10 maja 2012

Erich Kästner "Michalek z pudełka od zapałek"

 Michałek przyszedł na świat w Sztokholmie. Był tak maciupki, że w ogóle by go nie zauważono, gdyby nie jego donośny pisk. Pan doktor oglądał go długo przez szkło powiększające, uśmiechał się i w końcu powiedział:
- Świetny chłopak! Niech zdrowo rośnie! (...)
Michałek sypiał w pudełku od zapałek. Zamiast sześćdziesięciu zapałek, które w nim zazwyczaj spoczywają, pudełko zawierało materacyk z waty, kołderkę z wielbłądziej sierści i poduszeczkę nie większą od paznokcia mojego serdecznego palca.
I oczywiście było na wpół otwarte, bo inaczej chłopczyk nie miałby czym oddychać.
Pudełko od zapałek ma sześć centymetrów długości, jego szerokość wynosi cztery centymetry, a wysokość - dwa. W sam raz dla Michałka, gdyż jego wzrost nie przekraczał pięciu centymetrów nawet w wieku dziesięciu i dwunastu lat. Ważył nasz bohater - na listowej wadze hotelowego portiera - sześćdziesiąt gramów, apetyt zawsze mu dopisywał, a choroby omijały go z daleka. Co prawda złapał kiedyś odrę, ale odra właściwie się nie liczy. Przechodzi ja co drugie dziecko.
  
Historia małego Michałka, który traci rodziców, a następnie odnajduje bliskość w osobie profesora Hokusa,
 Michałek z pudełka od zapałek - Erich Kästner
z pewnością zachwyci młodych czytelników. Michałek, choć maleńki, ma wielkie pasje, dąży wytrwale do celu i nigdy się nie poddaje. Na swojej drodze spotyka przyjaciół i złoczyńców, poznaje, czym jest sława i ciężka praca.
Zwraca uwagę prosty i zabawny styl książki; w sam raz na przyjemne popołudnie.
Książkę wydało wydawnictwo |Dwie Siostry w serii Mistrzowie Ilustracji, a autor rysunków - Zbigniew Rychlicki - jest jedynym Polakiem uhonorowanym Medalem im. Chansa Christiana Andersena. Publikacja pięknie i starannie wydana.


Erich Kästner 
Michałek z pudełka od zapałek
Ilustrował Zbigniew Rychlicki
Wydawnictwo Dwie Siostry 



wtorek, 8 maja 2012

Gro Dahle "Grzeczna"



Popatrz na Lusię!
No popatrz na Lusię!
Zobacz, jaka jest cichutka!
Cichutka jak biała kreda i cienki papier.
Cichutka jak błyszczące szkło w szafie.
Bo Lusia robi wszystko jak należy. Zobacz, jak się uśmiecha!
Ładnie pisze, czyta z książki, przytakuje, uśmiecha się i zgłasza, podnosząc ładną rączkę. Tak popatrz na Lusię. Co za dziewczynka! Tak, co za dziewczynka!

Lusia była tak grzeczna, że pewnego dnia, z tej grzeczności, znikła... Na szczęście wszystko kończy się dobrze.
Z racji moich psychoterapeutycznych zamiłowań zawodowych książkę te polecam szczególnie dzieciom lękowym, nieśmiałym, mającym problemy z wyrażaniem trudnych emocji.
I kładę ją na sercu rodzicom, którzy chcieliby mieć idealne dziecko. Taka dziewczynka jak Lusia, to marzenie niejednej mamusi i niejednego tatusia.
A ponieważ lektura budzi emocje, dlatego wymaga obecności dorosłego, który zatrzyma się przy nich wraz z dzieckiem. Jest to bardzo dobra książka do pracy wychowawczej.
Pięknie wydana, z sugestywnymi ilustracjami. Polecam.

Gro Dahle
Grzeczna      
Ilustrował Svein Nyhus 
Wydawnictwo EneDueRabe
 

sobota, 5 maja 2012

René Gościnny, po prostu "Mikołajek"

http://www.znak.com.pl/files/covers/product/mikolajek_komplet.jpg


René Gościnny
Nowe przygody Mikołajka
Nowe przygody Mikołajka tom 2
Nieznane przygody Mikołajka
Książka rozkładanaka Mikołajek
Ilustrował Jean - Jacques Sempé
Wydawnictwo Znak



Mama włożyła mi granatowe ubranko i białe skarpetki, i uczesała włosy. Kiedy jestem tak ubrany, wyglądam jak pajac. A potem mama spojrzała na moje buty i powiedziała, że za mało błyszczą i że zaraz je wyglansuje, ale najpierw sama się ubierze i  przyszykuje do wyjścia, bo robi się późno.
- Jak będziesz grzeczny - powiedziała mama - dziś wieczór upiekę placek z jabłkami.

I sobie poszła. Bardzo kocham moją mamę i bardzo lubię placek z jabłkami, więc postanowiłem nie robić żadnych głupstw.
A potem pomyślałem, ze zrobię mamie niespodziankę i wypastuję sobie buty w czasie, kiedy ona będzie szykować się do wyjścia, no i kiedy mama przyjdzie wyglansować mi buty, zobaczy, że się niesamowicie błyszcza i powie: "Och, mój Mikołaj jest dużym chłopcem i pomaga mamie!", a potem mnie pocałuje i dzisiaj wieczór, jak będzie placek z jabłkami, będę mógł wziąć sobie dokładkę albo nawet dwie. Ale będzie fajnie!
A co było potem...

Uwielbiam te książki! Są tak radosne, dowcipne, mają wyrazistych bohaterów. To jest klasyka, którą trzeba przeczytać, a ci, którzy już zaprzyjaźnili się z Mikołajkiem, jego rodziną i przyjaciółmi, wiedzą, że do tej książki zawsze chętnie się wraca. Okazuje się, że w zwyczajnej codzienności jest tyle kolorów, tyle nastrojów i tyle pomysłów. Oczywiście nie można zapomnieć o genialnych rysunkach, bo jest to chyba najsłynniejszy duet książkowy na świecie.

Miłośników zachęcam do zakupu audiobooków, które czytają Panowie  Stuhrowie.