niedziela, 29 czerwca 2014

Maria Parr "Gofrowe serce. Lena i ja w Zatoce Pękatej Matyldy"

Barka Noego
Nastepnego dnia Lena i ja poszliśmy do szkółki niedzielnej. Wzięlismy nawet ze sobą Kędziorkę.
W nocy padało, więc na drodze było pełno kałuż. Kedziorka miała odwrotnie nałożone kalosze i musiałem ją ciągnąć pod górkę.
- Dzięki Bogu, że nie jest moja - mówiła Lena od czasu do czasu, gdy musiała na nas czekać, ale wiem, że w głębi duszy wcale tak nie myśli. Kedziorka jest złota warta. Tak naprawdę nazywa się równie dziwacznie jak ja. Konstanse Lillefine czy jakoś tak. Dobrze nie pamiętam.
W szkółce niedzielnej uczyliśmy się o Arce Noego. Noe to mężczyzna, który żył tysiące lat temu w innym kraju.(...)
Gdy szliśmy do domu w blasku słońca, Lena powiedziała:
- Arka to głupkowata nazwa dla łódki. Ten Noe mógłby wymyślić jakąś lepszą.
- Nie wiadomo, czy to Noe wymyślił te nazwę - zauważyłem przeskakując przez dużą kałużę.
- No to kto? - zapytała Lena i przeskoczyła przez jeszcze większa kałużę. Pomylili się w Biblii?
- No chyba w Biblii się pomylili - powiedziałem, rozpędzając się do skoku przez największą kałużę na całej drodze do domu. Wylądowałem w środku.
- Może wtedy nie wynaleźli jeszcze wszystkich liter - stwierdziła Lena po moim chlupnięciu. - Skoro to było tak potwornie dawno temu.
Wylewając wodę najpierw z mojego kalosza, a potem z obu kaloszy Kędziorki, zapytałem Lenę, czy ma jakąś lepszą nazwę dla łódki. Lena nie od razu odpowiedziała. Myślałem, że już nic nie wymyśli, i nagle usłyszałem:
- Barka
Powinno być barka Noego, uważała Lena. Wszyscy wiedzą, że barka to łódź. Arka to zupełnie co innego, to może być imię dla dziewczyny, a nie dla łódki. Lena westchnęła zrezygnowana, na myśl o autorach Biblii.
- Barki nie są zbyt duże - powiedziałem.
Lena pokręciła głową.
To pewnie dlatego dinozaury wymarły, Kręciołku. Potopiły się. Noe nie miał dla nich miejsca.
To właśnie wtedy, gdy wyobrażałem sobie, jak Noe próbował upchnąć tyranozaura na pokład, przyszedł mi do głowy wspaniały pomysł.
- Lena, wypróbujemy tę sprawę z barką? Zobaczymy ile zwierząt nam się zmieści.
Nie było niczego, na co Lena miałaby większą ochotę tej niedzieli, niż właśnie ten plan.
Wujek Tor ma ładną, dużą barkę, która pływa codziennie oprócz niedziel. Wujek Tor szybko się złości, szczególnie na mnie i Lenę. Ale okolica nie jest tu usiana barkami. Lena uważała, ze trzeba zadowolić się tą, która jest w zasięgu reki, mimo ze należy do wujka Tora. Była ciekawa, czy uważam, ze Noe by się przejmował jakimś trudnym wujkiem, kiedy w grę wchodziło przetrwanie całego świata.

Co było potem, dość łatwo przewidzieć. Pomysł zrodzony w głowie Kręciolka i Leny domagał się natychmiastowej realizacji. Niestety wymknął się nieco spod kontroli...
Lena, która je jak koń a wygląda jak rower oraz Kręciolek, którego rodzice nazwali Theobald Rodrik, a potem żałowali, są najlepszymi przyjaciółmi. Mieszkają w Zatoce Pękatej Matyldy i chodzą do jednej klasy. Ich codzienność jest pełna rumieńców, bo nie zna nudy i pełno w niej przeżyć. Sytuacje, z którymi mierzą się dzieci często nie są dla nich łatwe i próbują poradzić sobeie z nimi na swój sposób. Choćby Lena, która bardzo chciała mieć tatę. Powiesiła ogłoszenie na drzwiach w sklepie Tata potrzebny od zaraz. Musi być miły i lubić dzieciaki, dodała również  domowy numer telefonu.
Ładna, mądra książka, ale juz niedostępna w księgarniach. Warto ją znaleźć w innych miejscach.

Jeśli ktoś pyta, gdzie te ksiąski w stylu Dzieci z Bullerbyn, właśnie znalazł jedną z nich.
Serdecznie polecam.

Maria Parr 
Gofrowe serce. Lena i ja w Zatoce Pękatej Matyldy
Wydawnictwo Nasza Księgarnia