Wieść o nowym mieszkańcu obozu rozniosła się lotem błyskawicy. Żołnierze zaglądali do kantyny, znosili smakołyki, drapali niedźwiadka pod brodą.
Do stołówki zawitał nawet major Chełkowski. Zbliżył się do zwierzaka, by podarować mu butelkę soku malinowego. Miś stanął na tylnych łapach i zaczął wymachiwać przednimi, jakby zapraszał dowódcę do zabawy. Major nie dał się długo prosić, zakasał rękawy i zaczął pląsać wokół stołu, markując ciosy bokserskie. Niedźwiadek był zachwycony.
Gdy wieczorem wpadliśmy do stołówki mecz trwał w najlepsze. Choć Staszek uszczypnął mnie kilkakrotnie, nie wierzyłem własnym oczom. Z osłupienia wyrwało mnie dopiero wołanie kucharza Józefa:
- Chłopaki ten wasz niedźwiedź to dopiero niezły numer! Jak on właściwie ma na imię?
- Nie ma imienia, nazywamy go po prostu misiem - odparł Staszek.Zasapany major Chełkowski podszedł i poklepał nas po plecach.
- Hmmm, nie ma imienia? Nazwijcie go Wojciech - zaproponował.
- Dlaczego akurat Wojciech? - zdziwiłem się.
- To stare polskie imię. Woj-ciech oznacza tego, który potrafi cieszyć się w czasie wojny - wyjaśnił dowódca.
- Woj-ciech, Wojciech. Wojtek. To dobre imię - uznał Staszek. - Czy w takim razie miś może zamieszkać w obozie? - spytał nieśmiało.
- Zwariowałeś! - kopnąłem go w kostkę. - Obóz wojskowy to nie miejsce dla niedźwiedzia.
- Oczywiście, że może z nami zamieszkać - odparł ku mojemu zaskoczeniu major.
Czasami tak wiele mamy w sercu, że koniecznie chcielibyśmy się tym z kimś podzielić. Przeczytałam wczoraj tę książkę i doświadczam właśnie takiego stanu. Piękna!
Podobają mi się odniesienia historyczne, stare fotografie, wątek patriotyczny, czyli wszystko to co stanowi tło dla historii o niedźwiadku Wojtku. Ten sympatyczny miś był towarzyszem żołnierzy Armii Andersa, a jak podpowiada autor książki czasem zdarza się tak, że to człowiek staje się najlepszym przyjacielem niedźwiedzia, a niedźwiedź najlepszym przyjacielem człowieka. Mowa o dwóch Wojtkach - Wojciechu Narębskim (ostatnim żyjącym żołnierzu misiowej armii) i niedźwiadku Wojtku.
Książka może być zaczynem do poszukiwania przeszłości wojennej naszego narodu, do rozbudzenia ciekawości historycznej i budowania tożsamości narodowej u naszych dzieci.
Jest też wersja audio. Jeszcze nie słuchałam, ale w najbliższą podróż samochodem zabiorę pudełeczko i będę mogła powiedzieć więcej.
Zapraszam na stronę autora www.lukaszwierzbicki.pl. Tam więcej zdjęć i ciekawostek.
Łukasz Wierzbicki
Dziadek i niedźwiadek. Historia prawdziwa
Ilustrował Ireneusz Woliński
Wydawnictwo Pointa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz