Marcel A.Marcel (Dana Łukasińska, Olga Sawicka)
Oro
Ilustrował Krzysztof Ostrowski
Wydawnictwo Marginesy
Tu czekała wszystkich kolejna afera. Na środku kuchni stał Oko z zaparowanymi okularami, przez które nie widać mu było oczu. Wyglądał jak postać z kreskówki. Nad nim stała Wanda. Była zła. Bardzo zła.
- Od kilku tygodni znikają jajka. Jak kamfora. Nikt ich nie je, nie gotuje, nie smaży. Po prostu znikają. Aż tu nagle...- zawiesiła głos i poraziła spojrzeniem Oko, który wykręcał palce, nerwowo przełykając ślinę.-...zabierałam pościel do prania i co odkryłam w twoim łóżku?!
- Jajka...- dopowiedział Oko.
- Były zepsute! Popękane. Co z nimi robiłeś? Słucham!
- Nie mogę powiedzieć. Naprawdę. Nie mogę - Oko mówił jak skazaniec.
- W takim razie masz bana na telewizor przez tydzień! A teraz marsz do pokoju! - Wanda była stanowcza.
- Przepraszam...-wyszeptał Oko. Broda mu się trzęsła, ale dzielnie nie rozpłakał się, idąc korytarzem i mijając wpatrzoną w niego rodzinkę. Zrobił to dopiero w swoim pokoju, na widok świeżej pościeli i zabłąkanego na podłodze piórka. Po jajkach, z których miały wykluć się jego dzieci, nie zostało śladu.
Wanda wściekle tłukła szafkami i patelnią. Najbardziej bolała ją tajemnica. Jej ulubieniec, oczko w głowie całej rodziny, Miał przed nią sekrety! Po co mu te cholerne jajka?!
- Mamo, ja wiem po co - usłyszała głos Leny. Odwróciła się do niej szybko.- to delikatna sprawa...- Wanda zrozumiała intencję Leny i po chwili rozmawiały zamknięte w sypialni rodziców. Lena opowiedziała o swoich przypuszczeniach dotyczących Oka. Nie mogła zacytować Oro i tego, co on wiedział, bo wypadłoby to całkiem niewiarygodnie. Więc udawała, że jej wiedza na temat działań Oka wynika z prostej dedukcji: często z jego pokoju dochodzi gdakanie, Oko najwyraźniej udaje kurę, poza tym poruszył kiedyś temat rodzenia przez mężczyzn, a wielokrotnie deklarował chęć posiadania własnego dziecka. Wniosek? Podbieranie jajek służy procesom prokreacyjnym. Oko liczy na wyklucie się z nich kurczaczka. Dziecka. Jego dziecka. Kiedy Lena skończyła mówić, Wanda zrozumiała, że postąpiła wobec malca okropnie. Przyznała Lenie rację - jej rozumowanie brzmiało bardzo logicznie i układało się w całość. Jak mogła wykazać się aż takim brakiem intuicji? Dlaczego się nie domyśliła? Jak mogła go tak srodze ukarać? I tak dalej w ten deseń. Kiedy na chwilę przestała się użalać, Lena zręcznie wykorzystała moment i podsunęła Wandzie pewien pomysł...
Następnego dnia wieczorem do pokoju Oka weszli Wanda i Roman. W pudełku po butach wyścielanym wełną leżały trzy jajka.
- To nie ja - bronił się.- Ja ich nie pobrałem. Narzekam! - mówił z ręką na sercu.
- Wiemy, że to nie ty. To dla ciebie, głuptasku. Roman ostrożnie położył jajka na łóżku. - Byliśmy z mamą na zakupach i kupiliśmy specjalne jajka dla Oka.
Dobra książka.
Przeczytałam te lekturę zachęcona recenzjami. Rzeczywiście wartościowa pozycja dla starszego czytelnika. Opowiada historię Leny oraz jej pięciorga przyszywanego rodzeństwa, którzy wraz z Wandą i Romanem tworzą rodzinę zastępczą. Tu każdy nosi swoją osobistą historię, ale też każdy zostaje z nią świadomie przyjęty. Interesującą postacią jest tytułowy bohater - Oro. Mieszka w szafie, pojawia się nieproszony, jest bystrym obserwatorem i rzeczowym doradcą. Wnosi wiele zamieszania w codzienność Leny.
Książka zaciekawia drugim człowiekiem, uczy wrażliwości i cierpliwości w relacjach, jest lekcją przyjaźni.
Zastanawiałam się, czy autorki nie za bardzo "nafaszerowały" powieść ludzkimi dramatami. Chyba można by trochę oszczędniej...Nawet dla mnie, psychoterapeuty, to duża dawka, a jak rozumiem, adresatami książki są młodzi czytelnicy.
Zdecydowanie przeszkadza mi okładka, która bardziej odstręcza niż zachęca (pokazywałam ją kilkorgu dzieciom - mówiły, że mają skojarzenia z anime). Rażące jest używanie wtrąceń z języka młodzieżowego w tekście, ponieważ brzmią bardzo nieautentycznie. I jeszcze psychologiczne wywody i wyjaśnienia... Lepiej byłoby wnioski pozostawić czytelnikowi, niż dawać mu gotowe rozwiązania. Z mego punktu widzenia na tym polega magia książki, że pozwala się czytelnikowi szukać, przeżywać, nazywać i dopiero wtedy uznawać za swoje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz