niedziela, 23 czerwca 2013

Katarzyna Kotowska "Jeż"

Katarzyna Kotowska 
Jeż
Wydawnictwo Media Rodzina

Mężczyzna i Kobieta zbudowali dom. Przedtem bardzo starannie wybrali miejsce - zadbali, żeby było dużo nieba nad głową, żeby blisko był las z konwaliami, jagodami i grzybami. Żeby niedaleko płynęła rzeczka z zaroślami dla słowików i było pole, i łąka pełna kwiatów. Postarali się, żeby w ogrodzie było słońce i cień do odpoczynku w upały. pozwolili rosnąć starym drzewom i chwastom. trochę zapuścili ogród, żeby można się tam było bawić i biegać, nie martwiąc się, że się coś zniszczy lub zadepcze.
szykowali ten kawałeczek świata, by stał się dobrym miejscem na szczęśliwe dzieciństwo, ale dziecka ciągle nie mieli i martwili się tym bardzo.
Pewnego dnia Kobieta wyszła przed dom i ze zdziwieniem spostrzegła, ze coś dziwnego stało się ze wszystkimi kolorami. Żółty był mniej słoneczny niż zwykle, czerwony mniej ognisty, zielony stracił swą soczystość, a niebieski poszarzał.
- Mężu, zobacz, co się stało! - zawołała Kobieta.
Mężczyzna popatrzył i powiedział, że to pewnie z powodu chmur i ze nie warto się martwić, bo następnego dnia wszystko będzie tak jak zwykle. ale następnego dnia było jeszcze gorzej i każdego kolejnego dnia kolorów po trochu ubywało. Kobieta i Męczyna nie wiedzieli, co się stało i nie umieli nic na to poradzić, a tymczasem ich świat stracił barwy i smutniał coraz bardziej, a oni tez smutnieli i coraz bardziej nie mieli dziecka, chociaż tak za nim tęsknili.
Wreszcie pewnego wiosennego dnia, mimo że słońce świeciło bardzo mocno, w ich ogrodzie znikły ostatnie wspomnienia kolorów i niepodzielnie zapanowała szczero-smutna szarość. Wtedy kobieta i Mężczyzna zrozumieli - ich dziecko urodziło się całkiem innym rodzicom.
Kobieta płakała i miała cała twarz mokra od łez. I Mężczyzna płakał, chociaż jego łez nie było widać, bo płakała jego dusza.
Wtedy Mężczyzna  powiedział:
 - Chociaż nie urodziliśmy naszego dziecka, musimy je odnaleźć!
Słyszeli bowiem, że jeżeli jakimś rodzicom urodzi się obce dziecko, oddają je na wychowanie do Domu dzieci i tam prawdziwi rodzice mogą je odnaleźć.

Piękna, metaforyczna, bardzo prosta opowieść o adopcji.
Nazwano w niej trudne uczucia jednej i drugiej strony. Spotkały się tu tęsknoty, pragnienia, samotności, a wreszcie nieufność i  miłość.
Ładnie napisana, jednak momentami zbyt  poważnie i dorośle. Sadzę, że dzieciom trzeba mówić prościej, zwłaszcza o tak trudnych sprawach.
Książka koncepcyjnie dopracowana, ponieważ ilustracje są dziełem Autorki. Nie trafiają  jednak w mój gust.
Bardzo polecam do przeżyć, rozmyślań i rozmów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz