wtorek, 8 stycznia 2013

Renata Piatkowska "To się nie mieści w głowie"

Jak już będę duża, to znajdę sobie jakieś zwierzątko i codziennie, choćby padał największy deszcz, będę z nim chodzić na spacer. Strasznie fajnie jest tak ciągnąć za sobą coś na smyczy, ale ja nie mam ani psa, ani nawet kota. Kozy też jeszcze nie mam. Dlatego zazdroszczę Monice, bo Monika ma jamnika i jak jej przyjdzie ochota, to zakłada mu obrożę, robi strasznie ważną minę i idzie z jamnikiem na spacer. Ja najczęściej chodzę na spacery z dziadkiem, ale to nie to samo.
No więc pomyślałem o rybach, bo my mamy w domu akwarium, a w nim śliczne kolorowe rybki. Czasem, jak mama stoi tuż obok, mogę im wrzucić do wody takie brązowe jedzonko. A jak mama stoi gdzieś bardzo daleko, wrzucam im kawałki herbatnika albo landrynkę. Trochę żal mi tych rybek, że muszą ciągle siedzieć w akwarium. Właściwie nie siedzieć, bo nigdy nie widziałam siedzącej ryby, tylko pływać w kółko i oglądać przez szybę cały czas ten sam pokój.
- Te bidulki nie mają pojęcia, że w mieście są takie fajne sklepy z zabawkami, park z huśtawkami i gołębie na rynku - westchnęłam. - Nie martwcie się, już ja coś wymyślę - obiecałam rybkom.
No i znalazłam sposób, żeby się nie nudziły. Przyniosłam z kuchni słoik po dżemie i sitko. Wyłowiłam dwie rybki, bo reszta się pochowała, wsadziłam je do słoika, wlałam wodę, zakręciłam i gotowe. Rybki wierciły się niespokojnie i wyraźnie nie mogły doczekać się spaceru. Rybki wierciły się niespokojnie i wyraźnie nie mogły doczekać się spaceru. Na początek zabrałam je do ogrodu. Pokazałam kwiatki, ślimaka i porzeczki. Ryby wytrzeszczały oczy i ruszały pyszczkami, czyli ciumkaly. Właśnie oglądały kosmatą muchę i wielkiego dmuchawca, gdy pojawiła się babcia.
- A co ty, Tosiu, masz w tym słoiczku? - spytała.
- Rybki, ale tylko dwie, bo to mały słoik. Jak wlejesz, babciu, wodę do tego dużego słoja po ogórkach, to wpuścimy tam resztę rybek i zabierzemy je na spacer - powiedziałam.
- Chcesz spacerować po mieście z rybami w słoikach? - zdziwiła się babcia.
- Tak, najlepiej chodźmy do zoo. Myślisz babciu, że rybki widziały już kiedyś kangura? - spytałam.

Rzeczywiście dorosłym pewne sprawy nie mieszczą się w głowie... Za to dziecięca wyobraźnia sięga daleko poza dorosłe rozumienie realności. I to jest cudowne, bo dzieci mogą nas uczyć, rozśmieszać, zaskakiwać, otwierać na nowe. W książce przeczytamy o nowym zastosowaniu odkurzacza, o obłaskawieniu żółwia, prostej sztuce rodzenia czworaczków itp.
Radosna lektura na smutki i szare dni.

Renata Piątkowska
To się nie mieści w głowie
Ilustracje Katarzyna Bajerowicz
Wydawnictwo Literatura



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz