niedziela, 23 listopada 2014

Patrick Modiano, Jean-Jacques Sempe "Katarzynka"

Patrick Modiano,  Jean-Jacques Sempe
Katarzynka
Wydawnictwo Czuły Barbarzyńca
Pewnej niedzieli jedliśmy właśnie śniadanie, gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi magazynu. Pomogłam tacie podnieść żelazną roletę. Przed sklepem stała wielka ciężarówka z plandeką i napisami po hiszpańsku, a trzech ludzi zaczynało ją rozładowywać i ustawiać skrzynie na chodniku. Tata polecił im wnieść je do magazynu i zadzwonił do pensjonatu, w którym mieszkał pan Casterade. Trzej mężczyźni podali tacie pokwitowanie. On je podpisał, a ciężarówka odjechała przy akompaniamencie warkotu silnika.
Tata i pan Casterade otworzyli skrzynie. Zawierały one figurki tancerek. W niektórych skrzyniach figurki były potłuczone, wiec poukładaliśmy ich odłamki na pólkach w magazynie. Następnie tata pozamykał pozostałe skrzynie i zatelefonował. Rozmawiał w jakimś obcym języku. A gdy odłożył słuchawkę, pan Casterade powiedział mu:
- Niech pan uważa, Georges: pakuje się pan w niebezpieczną, ryzykowną przygodę... Pokwitowanie, jakie pan podpisał, nie będzie honorowane przez francuski urząd celny... Niech pan sobie przypomni te sprawę tysiąca par austriackich butów narciarskich, które posłał pan do odprawy celnej. Mało brakowało, a nieźle by się pan przejechał... Gdyby nie ja, rzadką miałby pan teraz minę za kratkami...
Ale mój tata zdjął okulary i milczał. Wieczorem jakaś inna ciężarówka przyjechała zabrać dostawę skrzyń z tancerkami. Zostały nam tylko uszkodzone figurki. Co wieczór tata i ja bawiliśmy się w sklejanie kawałków i ustawialiśmy figurki na półkach. A potem podziwialiśmy te rzędy tancerek.
- Moja Kasieńko - spytał mnie tata - czy i ty chciałabyś zostać tancerką? Jak mama?



Doskonale pamiętam swoją pierwszą szkołę baletową. Tata znalazł ją w naszej dzielnicy, przy ulicy de Maubeuge. Nauczycielka, Madame Galiana Dismajłowa, zwróciła się do mnie:
- Będziesz musiała tańczyć bez okularów.
Z początku zazdrościłam koleżankom, które nie nosiły okularów. Dla nich wszystko było proste. Lecz po namyśle doszłam do wniosku, że mam nad nimi pewną przewagę: mogłam żyć w dwóch różnych światach zależnie od tego, czy nosiłam okulary, cz też nie. A świat tańca nie był rzeczywistym życiem, lecz był to świat, w którym zamiast zwyczajnie chodzić tańczyło się albo wykonywało entrechats. Tak, świat z marzeń, taki nieostry i delikatny, jak ten, który widziałam bez okularów.

Po raz pierwszy zetknęłam się z książką w formie audio kilka miesięcy temu, kiedy umilałam nią sobie drogę do pracy. Wczoraj znalazłam ją na półce w Empiku. Uwiodły mnie ilustracje J.J. Sempe i klimat emocjonalny, który pamiętałam. Na książce widniała też jaskrawa opaska, informująca, że autor został tegorocznym laureatem literackiej Nagrody Nobla. Mam nadzieję, że nie będzie to dla Państwa jedyną motywacją do zapoznania się z lekturą, bo rzeczywiście jest pełną ciepła  historią.
Katarzyna Certitude wspomina swoje dzieciństwo.  Jest kilkuletnią dziewczynką, która mieszka z ojcem w Paryżu. Ojciec prowadzi firmę przewozowo-transportową, która oprócz tego, co nazwane, zajmuje się transportem, tego, czego autor nie mówi. Matka, tancerka, z jakiegoś powodu musiała wyemigrować do USA. Ojciec dba, by mimo trudności córka miała normalne dzieciństwo. I jest to dzieciństwo ocalone. Mnóstwo tu czułości i miłości ojcowskiej.
W książce gęsto od tajemnic i niedopowiedzeń. Jak pisze autor jakaś mglistość i łagodność... To się nazywa urokiem.
Przepięknie napisana.
Serdecznie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz