niedziela, 11 stycznia 2015

Krystyna Drzewiecka "Piątka z Zakątka znowu w akcji"

Krystyna Drzewiecka
Piątka z Zakątka znowu w akcji
Wydawnictwo JustLuk

Stało się coś okropnego! 
Lekarka na corocznym badaniu w szkole stwierdziła, że powinienem koniecznie nosić okulary. Wyobrażacie to sobie?! Okulary!!!
Jak ja będę grał w piłkę? Jeździł na rowerze, nie mówiąc już o koniu. Czy widział ktoś Ułana w okularach? Tragedia.
Powiedziałem mamie, że absolutnie nie zgadzam się na żadne okulary, że w szkole będą się ze mnie wyśmiewać i przezywać "okularnik".Żadna dziewczyna na mnie nie spojrzy.
Nie, za żadne skarby, nie i jeszcze raz nie! Aż się rozbeczałem ze zdenerwowania. Mama zaczęła mnie pocieszać, że to wcale nie jest takie straszne, a wkrótce przyłączył się do niej mój brat.
- Młody, ja też noszę cyngle i korona mi z głowy nie spadła.
- Po pierwsze, nie masz korony, to nie miał ci jak spaść, po drugie, jesteś już stary...
- Wielkie dzięki, braciszku.
- Po trzecie - ciągnąłem, nie zwracając uwagi na jego ironiczny ton - masz już dziewczynę i ona już się przyzwyczaiła do twoich okularów.
- Zobacz, ilu sławnych ludzi nosi okulary - tłumaczył mi Michał.
- Ale oni są już starzy.
- Przyczepiłeś się do tej starości jak rzep do psiego ogona - zezłościł się.
Byłem zły i obrażony na cały świat. Mój opór nie zdawał się jednak na nic, z mamą nie ma żartów. Jak coś postanowi, to nie ma przeproś, jak mówi tata.
Na drugi dzień po szkole poszliśmy do sklepu z okularami i zaczęło się przymierzanie tysiąca oprawek. Mama i sprzedawczyni wybierały i wybierały i ciągle kazały mi przymierzać nowe. Mnie i tak się żadna nie podobała.
Wreszcie znalazły taką, w której jest mi bardzo do twarzy, jak stwierdziły. A do czego niby miałoby być? Do nogi? Mama kopiła również specjalne pudełko, żeby się okulary nie stłukły.
Potem poszliśmy do okulisty, takiego lekarza od oczu, który miał napisać jakich szkieł potrzebuję. Powiedziałem mu, że żadnych. Roześmiał się i stwierdził, że to normalne, że nie chcę nosić okularów, i żebym się nie przejmował, bo za dwa, trzy lata będę mógł nosić szkła kontaktowe. Kiedy się zainteresowałem, co to takiego, pokazał mi maleńkie, prawie niewidoczne opłatki, które się wkłada do oka i one zastępują okulary. I absolutnie ich nie widać. Fantastyczny wynalazek! Ale dlaczego muszę tyle czekać? Okazało się, że coś mi tam jeszcze rośnie i na razie jest za wcześnie na szkła. Ale i tak trochę mnie pocieszył, że nie będę tego paskudztwa nosił do końca życia.
Po kilku dniach mama odebrała okulary i przyniosła do domu. Kazała mi przymierzyć. Rozkaz to rozkaz. Przymierzyłem i wiecie co? Świat stał się jakiś wyraźniejszy. Film w telewizji mogłem oglądać z kanapy, a nie jak ostatnio, kiedy musiałem przysuwać fotel prawie do samego ekranu. Stwierdziłem, że w domu mogę nosić okulary, ale za nic nie pójdę w nich do szkoły. Przez kilka dni z uporem odmawiałem wzięcia okularów do szkoły. Pewnego dnia przyszła do mnie Magda, akurat siedziałem przy komputerze w okularach i zupełnie o nich zapomniałem. Magda spojrzała na mnie i powiedziała, że świetnie wyglądam, jakoś tak mądrzej i doroślej. W jej głosie zabrzmiała leciutka nutka podziwu.
Na drugi dzień powiedziałem mamie, że jeśli już jej tak bardzo zależy, żebym chodził do szkoły w okularach, to łaskawie mogę zrobić jej tę przyjemność.

Z prawdziwą przyjemnością przeczytałam tę ciepłą, humorystyczną książkę. Kiedyś pisałam o pozostałych, więc naturalną koleją wydawało mi się sięgnięcie po ten tomik. Krzyś zdał do piątej klasy. Spędza wakacje z przyjaciółmi i Bobikiem na wsi. Zwyczajna codzienność dzięki  dziecięcej perspektywie nabiera kolorów i staje się niezwykle barwna.
Potem przychodzi szkoła i nowe, często niełatwe doświadczenia - pierwsze wagary, bolesna lekcja tolerancji, zmiany, na które nie jest się gotowym. Okazuje się, że świat wokół, choć niezwykle ciekawy i piękny, bywa też trudny, a własne doświadczenia bywają cennymi lekcjami.
Momentami przeszkadzał mi język książki, sprawiał wrażenie na siłę dostosowanego do dziecięcej narracji.
Zapraszam do lektury, szczególnie tych, którzy myślą o sobie, że są nieco sentymentalni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz