piątek, 15 marca 2013

Renata Piątkowska "Dziadek na huśtawce"


Ten Witek to ma szczęście. I to nie tylko dlatego, że znalazł takiego fajnego dziadka, ale jeszcze na dodatek znalazł całe, wielkie, okrągłe pięć złotych. Leżało sobie na drodze i nie wiem, jakim cudem on je zauważył, a ja nie. Przecież ja też rozglądałem się na wszystkie strony i patrzyłem pod nogi. A może to dlatego, że Witek nosi okulary? W każdym razie postanowiłem, że następny pieniążek musi trafić w moje ręce, choćbym miał chodzić zgięty wpół, z nosem przy samej ziemi. Tymczasem Witek swoje pięć złotych wyczyścił rękawem tak, że błyszczało jak gwiazda. Dal mi je na chwilkę potrzymać, a potem wsadził do kieszeni i niósł tak ostrożnie, jakby to było jajko, a nie zwykła moneta. Dał ja nawet powąchać Warczysławowi, ale oblizać już nie pozwolił, no i oczywiście pochwalił się dziadkowi. Na widok lśniącej piątki pan Teofil pokiwał z uznaniem głową i powiedział:
- Trafia ci się, chłopcze, całkiem niezła sumka. Pewnie się teraz zastanawiasz, co z nią zrobić?
- Ja już wiem, co zrobię. Wrzucę ją do skarbonki. Bardzo mi się przyda, bo ja - tu Witek ściszył głos, jakby zdradzał nam tajemnicę - ja zbieram na bilet.
- O! A cóż to ma być za bilet? - Pan Teofil był zdziwiony nie mniej ode mnie.
- Bilet na samolot. Do Afryki - wyjaśnił Witek, a widząc nasze miny, dodał: - Bo ja chcę zobaczyć zebry, żyrafy, małpy, jak sobie biegają po łąkach, no a przede wszystkim chciałbym się zaprzyjaźnić z jakimś słoniem. najlepiej bardzo wielkim. Na takim słoniu można jeździć jak na kucyku. Trzeba tylko usiąść mu na głowie, tak gdzieś między uszami, i powiedzieć: "Jedź, Mieciu" - bo tak właśnie zamierzam go nazwać.A jak poproszę Miecia, to on może nawet podrapać mnie trąbą po plecach. Albo może owinąć ją wokół drzewa, wyrwać je z korzeniami i rzucić byle gdzie. A wiecie, że trąba to jest nos słonia? Dlatego tak strasznie lubię słonie, bo przecież żadne inne zwierzę nie potrafi wyrywać nosem drzew. No nie?

O sile marzeń, mocy pragnień i podążaniu za tym, co jest potrzebą serca - tak rozumiem myśl przewodnią tej pięknej książeczki dla dzieci.
Rzeczywiście Witek marzył o podróży do Afryki, ale jego tęsknota dotyczyła przede wszystkim posiadania dziadka. Mógłby być najmniejszy, najchudszy, byleby tylko był. Marcin, klasowy przyjaciel Witka, zapoznaje go z sympatycznym starszym sąsiadem, panem Teofilem. I tak nawiązuje się bliskość, która jest odpowiedzią nie tylko na marzenia chłopca, ale jak się również okazuje, pana Teofila. Staruszek nosi koszule w dziwne wzory, przykleja zmartwienia do chmur, ma w domu mnóstwo zegarów a w szopie tajemnicę, której poświecił kilka lat.
Mądrość życiowa, ładne ilustracje oraz ukłon w kierunku osób starszych to niewątpliwe atuty tej lektury. Warto obdarować kogoś bliskiego.

Renata Piątkowska
Dziadek na huśtawce
Ilustracje Artur Nowicki
Wydawnictwo Bis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz