poniedziałek, 22 października 2012

Kenneth Grahame " O czym szumia wierzby"


Czekali cierpliwie i długo - tak im się przynajmniej zdawało - tupiąc po śniegu dla rozgrzania łapek, wreszcie posłyszeli człapiące wolno kroki, które zbliżyły się ku drzwiom. Kret powiedział do Szczurka, że ten, co się zbliża, musi mieć na nogach pantofle zbyt obszerne i przydeptane na piętach. Ta uwaga świadczyła o inteligencji Kreta, bo tak było rzeczywiście.
Rozległ się zgrzyt podnoszonej sztaby i drzwi uchyliły się na parę cali, tyle tylko, aby ukazać długi ryjek i dwoje zaspanych, mrugających oczu.
- Jeżeli to się jeszcze raz powtórzy - oświadczył szorstki i podejrzliwy głos - rozgniewam się na dobre. Któż to śmie niepokoić mnie w taka noc? Odezwać się!
- O Borsuku! - wykrzyknął szczur. - Wpuść nas, proszę. To ja, Szczur, i mój przyjaciel Kret. Zgubiliśmy drogę w śniegu.
To ty, Szczurku, kochany mój chłopcze! - zawołał Borsuk zupełnie innym tonem. - Wejdźcie natychmiast obydwaj, musicie byc nieżywi ze zmęczenia. Coś podobnego! Zabłądzili wśród śniegu i to nocą, o tej porze, w puszczy. Ale wejdźcie, wejdźcie!
Zwierzątjkom było tak pilno znaleźć się w norze, że wchodząc z pośpiechem, wpadły na siebie i z radosną ulgą posłyszały zamykające się za nimi drzwi.
Borsuk miał na sobie długi szlafrok, a na nogach pantofle, które rzeczywiście były przydeptane, w łapie trzymał zaś plaski lichtarz; zapewne kładł się już spać, gdy posłyszał stukanie. Spojrzał dobrotliwie na przyjaciół i pogładził obu po łebkach.
- To nie jest noc odpowiednia na spacery dla małych zwierząt - rzekł po ojcowsku. Musiałeś pewnie znów płatać jakieś figle, Szczurku. Ale chodźcie dalej, do kuchni. Pali się tam buzujący wesoło ogień, jest kolacja i wszystko, czego potrzeba.(...)
Kiedy wreszcie się dobrze się ogrzali, borsuk zaprosił ich do stołu, gdzie przygotował posiłek. Już uprzednio byli porządnie głodni, lecz kiedy zobaczyli kolację, zdawało im się doprawdy, że mają do rozstrzygnięcia ciężkie zagadnienie: do czego wziąć się najpierw? Wszystko bowiem było niesłychanie nęcące, a przy tym obawiali się, czy inne potrawy zechcą łaskawie poczekać, aż przyjdzie na nie kolej. Rozmowa stała się na długi czas niemożliwa, a kiedy podjęto ją na nowo, toczyła się w sposób godny pożałowania - z pełnymi ustami. Borsukowi wcale to nie przeszkadzało, nie miał im tez za złe, gdy kładli łokcie na stół, albo gdy wszyscy razem mówili. Ponieważ sam nigdzie nie bywał, nabrał przekonania, że to wszystko są rzeczy błahe (w czym oczywiście mylił się, bo te sprawy wcale nie są błahe, tylko że wytłumaczenie, dlaczego tak jest, zabrałoby nam zbyt dużo czasu). Borsuk siedział na fotelu przy końcu stołu i z powagą kiwał łebkiem, gdy zwierzątka opowiadały swoje przygody. Nic nie zdawało się gorszyć go lub dziwić; nie powiedział ani razu: "A mówiłem" lub "Tak twierdziłem zawsze"; nie wygłaszał zdania, że powinny były postąpić tak a tak lub że nie powinny zrobić tego a tego.

Pozycja wielokrotnie wydawana i wznawiana. Kolejnego pięknego wydania podjęło się krakowskie Wydawnictwo Skrzat.W nowej szacie (śliczne ilustracje Kingi Paździurkiewicz), w nowym tłumaczeniu (Maria Godlewska). Przepiękny język. Może nie ma tu zbyt wartkiej akcji, ale jest opis przyrody, miejsc, wewnętrznych przeżyć bohaterów. Z tą książką trzeba pobyć, by móc się nią prawdziwie zachwycić. Zdecydowanie jest to zaproszenie do zwolnienia tempa, a czas ku temu jak najbardziej sprzyjający :)
Czterej bohaterowie - Szczurek, Kret, Ropuch i Borsuk są dla siebie autentycznymi przyjaciółmi. Troszczą się o siebie, otaczają szacunkiem, dzielą dobrocią. Wiele można się od nich nauczyć, bowiem hojnie rozdają mądrość wypływającą z doświadczenia. Zwierzęta obdarzone ludzkimi;j jeżdżą samochodem, jedzą jajecznicę, śpią w łóżkach i przeżywają przygody na miarę ludzkich bohaterów.
Lektura powstała w formie listów autora do cierpiącego na poważne zaburzenia wzroku synka Alistaira. Serdecznie polecam.

Kenneth Grahame 
O czym szumią wierzby
Ilustracje Kinga Paździurkiewicz
Wydawnictwo Skrzat 

1 komentarz:

  1. u nas w domu juz jest, ale jeszcze zbyt powazna dla synka, więc dzielnie czeka az smyk podrośnie ....

    OdpowiedzUsuń