czwartek, 11 października 2012

Lucyna Legut "Piotrek zgubił dziadka oko, a Jasiek chce dożyć spokojnej starości"

Jeśli się czasem zdarzyło, że mama na jeden dzień zachorowała (dłużej nie miała prawa, jeżeli chciała, żeby nasz dom nie rozleciał się na kawałki), to wtedy ojciec zawsze mówił:
- Wasza mamusia jest chora. Proszę, żebyście się zachowywali przyzwoicie i cicho. Tyle tylko od was żądam! Nic więcej! A ja zajmę się domem.
Mama zawsze próbowała protestować, ale ojciec miał zawsze tak groźna i stanowczą minę, że kładła się do łóżka. Najpierw jednak wzdychała, nie mam pojęcia dlaczego... A kiedy ojciec zaczynał biegać po mieszkaniu i szukać siatki na zakupy, a potem tłukł butelki po śmietanie, które chciał wymyć, to mama mocno zaciskała oczy i przykrywała głowę kołdrą. Ojciec najpierw mruczał, że śmietanę sprzedają w butelkach, które trzeba myć, a za granicą to wszystko jest w plastikowych woreczkach, które się wyrzuca. Potem znowu nie podobała mu się siatka, że jest liliowa i że będzie z nią wyglądał jak idiota: rzucał więc siatkę i zaczynał szukać starej, skórzanej teczki, ale Jasiek wyrżnął z niej dwa kawałki skóry, bo mu były potrzebne do łaty do dżinsów, tak że w końcu musiał pójść z siatką. Przed wyjściem sprawdził jeszcze, czy mamy czyste uszy i paznokcie, i strzelił Jaśka za to, że miał paznokcie poobgryzane, tak jakby w tym dniu to było najważniejsze, jakby Jasiek nigdy wcześniej nie obgryzał paznokci.(...)
Bardzo to było dziwne, że zawsze im bardziej staraliśmy się mamie pomóc, tym gorzej się czuła. A kiedy ojciec zaczął gotować obiad, patrzyliśmy na siebie z Jaskiem przerażeni, bo mama coraz bardziej bladła i już nawet nie próbowała nic mówić. A ojciec starał się jak nigdy. Żeby mamie nie było nudno, to rozmawiał z nią, to znaczy mówił coś do niej, chodząc po mieszkaniu i obierając ziemniaki. A mama jakoś tak dziwnie patrzyła na te obierzyny, które spadały na podłogę... Być może, że ojciec za grubo obierał ziemniaki i mamie było żal, że troszkę w łupinach zostało, ale przecież jakie to miało znaczenie wobec choroby mamy? Nam to nie szkodziło, że zjemy trochę mniej. Jak już ojciec obrał ziemniaki, to zaczął gotować zupę jarzynową, bo podobno dla chorych zupa jarzynowa jest najzdrowsza. Nie wiem czemu mama nie chciała jeść tej zupy. Trochę śmierdziała śledziami, bo w sklepie źle mu je zapakowali... Tu ojciec wyraził się o pakowaniu śledzi tak, że lepiej nie powtarzać; cała marchewka i wszystkie jarzyny przesiąkły ich zapachem, zwłaszcza że przecież z zakupami poszedł wprost na próbę i te śledzie dość długo leżały na jarzynach. Myśmy z Jaśkiem tez nie chcieli jeść zupy, nie żebyśmy nie lubili zapachu śledzi, ale w zupie były jakieś okropne kluchy z mąki. Ojciec powiedział, że śmietana musiała być fałszowana i dlatego mąka nie rozpuściła się w śmietanie. Mama to jednak miała szczęście, bo nigdy nie kupiła fałszowanej śmietany i zawsze się jej rozpusciła. Nikt z nas nie tknął tej zupy, a ojciec żeby nam udowodnic, jaka jest wspaniała, nalal sobie pelen talerz i usiadł przy stole, i strasznie zaczął się zachwycać, że nigdy nie jadł tak dobrej zupy. Jak juz skończył, to bardzo zbladł i zaraz wyleciał do toalety.

Bardzo, bardzo zabawna opowieść o aktorskiej rodzinie, w której znajduje się dwóch chłopców: dwunastoletni Piotrek i dziesięcioletni Jasiek. Są bardzo ciekawi świata i chętnie podglądają dorosłe życie, co oczywiście wiąże się z faktem, że bywają dość krytyczni wobec starszego pokolenia. Jedną z postaci, która psuje im sporo krwi jest wścibska sąsiadka Paluch-Rogalska.
Chłopcy przedstawiają swój sposób rozumienia rzeczywistości i jest on zdecydowanie różny od tego, który znamy.
Książki autorki są powrotem do dzieciństwa dzisiejszych dojrzałych dorosłych. Były z nimi wówczas, a    dziś mogą stanowić wspólną lekturę dużych i małych.
Kolejne części opowieści o zabawnym rodzeństwie:
  • Jasiek chce być reżyserem, a Paluch-Rogalska cyrkówką
  • Jasiek pisze kronikę rodzinną, a Piotrek ciągle się w kimś kocha
  • Już nigdy nie będę się kłócił z Piotrkiem!
  • Całkiem zwariowane urodziny Piotrka oraz to i owo o Paluch-Rogalskiej
 Lucyna Legut zmarła w ubiegłbym roku. Była pisarką i aktorką, skończyła też Akademię Sztuk Pięknych.

Lucyna Legut
Piotrek zgubił dziadka oko,
a Jasiek chce dożyć spokojnej starości
Ilustrowała Lucyna Legut
Wydawnictwo AKAPIT PRESS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz