środa, 19 grudnia 2012

Paweł Beresewicz "Tajemnica człowieka z blizną"

Trudno się dziwić, że mocno się zaniepokoiłem, kiedy parę dni temu, mniej więcej tydzień po powrocie z obozu, usłyszałem pewną rozmowę, którą mój tata prowadził ze swoim bratem. Wujek Marek, choć tylko dwa lata młodszy od taty, jakoś do tej pory nie znalazł sobie żadnej cioci. Tego dnia, a była to niedziela, przyszedł do nas do domu, żeby zjeść obiad i przedstawić nam pewną Iwonkę, która podobno miała duże szanse na objęcie tego stanowiska. Przy okazji tata z wujkiem zastanawiali się nad prezentem na sześćdziesiąte piąte urodziny babci Zosi. Obaj byli zdania, że ich wspólnej mamie przydałby się telefon komórkowy. Problem polegał na tym, że babcia nie miała za grosz zaufania do najnowszych zdobyczy techniki i broniła się przed nimi rękami i nogami.
- Aha! Już ja widzę, już jak widzę, jak mama zgodzi się na komórkę - powiedział mój tata.
Wujek Marek miał chyba większą wiarę w ludzi, bo nie chciał dać za wygraną.
- Spróbujmy - przekonywał. - Może jednak da się namówić.
Tata wzruszył ramionami i mruknął:
 - Jak mama będzie używać komórki, to...
Spodziewałem się kaktusa na ręce, ale okazało się, że tata jeszcze mniej wierzy w babcię, niż mi się wydawało.
- Jak mama będzie używać komórki, to ja sobie zgolę brodę - oświadczył.
- Oj, ty lepiej uważaj, Stefan - ostrzegała go mama i ja też byłem zdania, że tata przesadza z ryzykiem.
On jednak uśmiechnął się pobłażliwie i zaproponował pewien eksperyment.
- Zamknijcie oczy- powiedział. - bardzo, bardzo się skupcie... i jeszcze bardziej... A teraz wyobraź sobie babcię Zosię z komórką.
Skupiłem się bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, ale nie dałem rady sobie tego wyobrazić.

Dosłownie dwa dni po niedzielnej rozmowie, a w przeddzień pechowego meczu z powstaniem, jechałem sobie rano na rowerze. Nagle słyszę: komórka mi dzwoni w kieszeni! Pomyślałem, że może któryś z moich całorocznych kumpli zawitał wreszcie do domu i chce się spotkać, więc ze sporymi nadziejami wyciągnięciem telefon.
- Siemka! - rzuciłem do słuchawki. 
- Makowska - usłyszałem czyjś speszony głos. - Przepraszam bardzo, do wnuka chciałam zadzwonić, ale dopiero co kupilam telefon komórkowy i nie za bardzo umiem się nim posługiwać. Przepraszam ba...
- Babcia? - powiedziałem, a właściwie prawie krzyknąłem w słuchawkę.
- To ty, Janeczku? - ucieszyła się babcia. - No cześć! Nie uwierzysz, ale kupiłam sobie właśnie telefon komórkowy.
Zapadła cisza i babcia chyba oczekiwała jakiejś reakcji. Reakcja była taka, że nie było żadnej reakcji, bo mnie kompletnie zatkało.

Fantastyczna książka.
Motywem przewodnim jest ciekawość głównego bohatera Jaska Makowskiego. W wyniku przegranego zakładu, tato Jaska goli brodę. Pod nią odsłania się tajemnicza blizna na twarzy. Dociekliwość i  nieprawdopodobna wyobraźnia chłopca podsuwają mu różne rozwiązania. Dzięki nim autor przybliża nam m.in, historię najnowszą, która  jest podana w sposób adekwatny do wieku.
Mnie ujmuje w książce bliskość relacji między pokoleniami. Są dziadkowie, rodzice, dzieci, wnuki, wujostwo - bliscy, ale szanujący granice.
Poza tym jak zwykle piękny język, doby humor, ale też ciekawe ilustracje i intrygująca okładka.
Całość sprawia, że jest to książka, którą warto obdarować dziecko.


Paweł Beręsewicz
Tajemnica człowieka z blizną
Ilustracje Olga Reszelska
Wydawnictwo Literatura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz