środa, 26 grudnia 2012

Ake Holmberg "Ture Sventon w Sztokholmie"




- Pan jest jubilerem? - powiedział nagle Sventon.
Pan Eriksson podskoczył i o mało nie zaprzeczył. Nie dlatego, żeby coś było nie w porządku, jeśli chodzi o ten zawód, ale nikt nie lubi być przejrzany na wylot tak od razu. Jeżeli ktoś jest jubilerem, woli raczej sam to powiedzieć.
- Zginał panu pęczek kluczy - mówił dalej Sventon.
Jubiler ze zdziwienia byłby i temu zaprzeczył. Kiedy się trochę opanował, powiedział z pewną stanowczością w głosie:
- A wiec, jak już mówiłem, moja żona bardzo dba o podłogi. Nie ma nigdy śladów mokrych butów...
- Ale któregoś pięknego poranka były ślady stóp na podłodze - rzekł Sventon. - Czy tak?
- Tak - mruknął niechętnie jubiler.
- A teraz zgubił pan pęczek kluczy?
Pan Eriksson musiał przyznać, że tak istotnie było.
- Klucze do sklepu? Od sejfu?
- Nie! - powiedział jubiler triumfującym, nie wiadomo dlaczego, głosem.- Wcale nie. Tylko od mieszkania.
- Aha!
- Tak zwany mały pęczek domowy.
- Ach tak! - rzekł Sventon. - Proszę mówić dalej.
- A więc - powiedział jubiler, poprawiając się na krześle - więc to było tak. - I zaczął wyjaśniać. Zaczął od początku, od sprawy podłogi.
Sventon stwierdził, że najmniej czasu straci, jeżeli pozwoli jubilerowi opowiedzieć o podłodze. Potem musiał wysłuchać jeszcze raz o kluczach od mieszkania, które zginęły.
- Kazałem natychmiast założyć nowe zamki do drzwi frontowych i kuchennych - mówił dalej jubiler. - Ale parę dni temu przyszedł klient i oglądał noże do ryby. Bardzo uprzejmy i sympatyczny, muszę powiedzieć. Zaofiarował się, że zaniesie na górę walizki.
Potem jubiler opowiedział wszystko o walizkach cioci Agdy i usłużnym kliencie.
- Wniósł te walizki do holu i wtedy zonie zginęły klucze od drzwi. te nowe. Leżały na stole w holu, jest tego pewna. Ten człowiek musiał je wziąć.
Sventon skinął głową potakująco. 
- Proszę opisać jego wygląd - powiedział.
- Był duży i tęgi. Nigdy nie widziałem klienta z tak okrągłą twarzą. Zupełnie jak księżyc w pełni.
- Jeszcze jakieś znaki szczególne?
- Nie wiem... Ach tak! Powiedział, że lubi gotowanego miętusa.
- Mów pan dalej - rozkazał Sventon.
Pan Eriksson opowiedział o tym, jak ciocia Agda wstała w nocy i zobaczyła siedzącego na krześle w kuchni człowieka z okrągłą twarzą.
- To było niesamowite. Powiedziała, że nigdy nie spotkało ją nic bardziej okropnego. Dlaczego on tam siedział, na litość boską?Jubiler otarł pot z czola i spojrzał pytająco na Sventona.
- Prawdopodobnie spał.
- Spał?! ale dlaczego?...
- Zaraz wyjaśnię - odparł Sventon, rzucając szybkie spojrzenie na zegarek. - Ten kapelusz należy do Stefka Niechluja. Mamy do czynienia z Wielkim Gangiem Platerowym.


W Sztokholmie przy ulicy Krasnoludków w mieszkaniu państwa Eriksson trwają przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia.
W przedświąteczny rozgardiasz wpisuje się przedwczesna wizyta ciotki Agdy i  seria tajemniczych wypadków, które prowadzą do szajki zwanej Wielkim Gangiem Platerowym. W ujęciu gangu pomaga słynny szwedzki detektyw Ture Sventon. Towarzyszy mu znajomy z pustyni arabskiej - Omar oraz dzieci jubilera. Omar przyjeżdża z wizytą do detektywa, by spełnić swe marzenia. Pragnie zobaczyć śnieg, poznać tradycje Świąt Bożego Narodzenia i zrozumieć o co chodzi z tym  św.Mikołajem.
O tym do czego mogą służyć stroje św. Mikołaja, jak zdemaskował się Stefek Niechluj, co znajdowało się w głównym sejfie jubilera i dlaczego detektyw spędził wigilię w kanałach Sztokholmu można przeczytać w tej niezwykle zabawnej książce.
Serdecznie polecam. Dwie Siostry wydały już trzecią pozycję poświęconą Ture Sventonowi. Jak zwykle pięknie wydana i opatrzona ciekawymi ilustracjami.

Ake Holmberg 
Ture Sventon w Sztokholmie
Ilustracje Anna Kolakowska
Wydawnictwo Dwie Siostry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz