niedziela, 9 grudnia 2012

Renata Piatkowska "Nie ma nudnych dni"

Renata Piątkowska 
Nie ma nudnych dni
Ilustracje Iwona Cała
Wydawnictwo Bis

To miał być zwyczajny dzień, ale wyprawa na ryby odebrała mu nudną codzienność. Było tak, jakby ktoś zdjął nagle z siebie szary, pospolity płaszcz, a pod spodem ukazał się fantastyczny, kolorowy kostium. Ten dzień pozbył się szarego płaszcza w chwili, gdy tata obiecał mi wyprawę na ryby. Poczułem się wyróżniony. Takiej wycieczki nie proponuje się mazgajom czy maluchom - to męska sprawa. Gdy nadeszła ta wymarzona sobota, tata był gotowy do drogi już o piątej rano. Ja niestety nie. Nie mogłem pojąć, dlaczego właściwie na ryby trzeba jechać tak wcześnie. Rybom jest przecież chyba obojętne, o której godzinie się je złowi. Więc po co ta pobudka o świcie? Po co ten pośpiech? Niewiele brakowało a tata pojechałby sam. Jego zniecierpliwienie osiągnęło zenit, kiedy jeszcze rozespany przy śniadaniu wylałem na siebie kakao i musiałem się przebrać. A gdy w ciemnej i cieplutkiej sypialni przysiadłem na łóżku, by zdjąć poplamione ubranie, jakoś tak nie wiadomo kiedy, opadłem na poduszkę i zdrzemnąłem się kwadransik. W końcu mama mnie znalazła i po chwili, gotowego do drogi, wypchnęła za drzwi. Tata spojrzał ponuro na zegarek, a potem poderwał samochód z takim impetem, że zostałem jakąś niewidzialną ręką wciśnięty z całą silą w fotel, a koszyk z drugim śniadaniem, który spakowała nam mama, niebezpiecznie zachybotał. Na szczęście później, na trasie, auto kołysało się już usypiająco, więc całą drogę smacznie spałem. Gdy dotarliśmy na miejsce, nad rzeką właśnie wstawał świt. Było chłodno, a drugi brzeg przesłaniały pasma mgieł. Dookoła panowała taka cisza, że aż dzwoniło w uszach.
Tata troskiliwie ułożył na brzegu wędki i właśnie zawrócił do samochodu po dwa małe, składane krzesełka, gdy coś sobie przypomniałem i zawołałem donośnie:
- Tato, możesz mi przy okazji przynieść gumę do żucia? Leży na przednim fotelu!
Na dźwięk mego głosu tata podskoczył nerwowo, a potem podszedł do mnie i szeptem pouczył:
- Maciek, nie krzycz tak tak. Łowiąc ryby, trzeba zachowywać się cicho, bardzo cicho.
- Po pierwsze, jeszcze ich nie łowimy - odparłem, lekko zawstydzony - a po drugie ryby przecież i tak nas nie słyszą, bo nie mają uszu.
 - Maciek - tata nie miał zamiaru wdawać się w dyskusję, tylko znacząco przystawił palec do ust i nakazał - ciii.

Pełna ciepła i optymizmu książka.
Główny bohater Maciek, jest trzecioklasistą. Książka opowiada o codziennym życiu rodziny, którą oprócz rodziców tworzą babcia, Maciek i kilkuletnia siostra Oliwka. Jak to jest, kiedy pierwszy raz się idzie do dentysty, dostaje pierwszy list? Do czego może służyć szczoteczka do zębów? Dlaczego wujek weterynarz jest taki ciekawy? W jaki sposób św. Mikołaj dostarcza prezenty? Jak działa i do czego służy czarodziejski płyn? Na te i wiele innych pytań odpowie tekst.

Dla nas, być może, zwyczajność, dla dziecka świat przeżywany po raz pierwszy, emocjonujący, nie do końca zrozumiały. I tak powstaje humor sytuacyjny, który nie jest pozbawiony refleksji czy mądrości.
Mnie czytało się tę książkę cudownie. Syn zachęcony śmiechem, choć sięga po poważniejszą lekturę, zaczął ukradkiem podczytywać i stwierdził: niezła.
Gorąco polecam.


Renata Piątkowska 
Nie ma nudnych dni
Ilustracje Iwona Cała
Wydawnictwo Bis

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz