niedziela, 19 lutego 2012

Astrid Lindgren "Przygody Emila ze Smalandii"

 - Możemy się pobawić, że jestem panem doktorem Mariannelund - powiedział Emil - a ty jesteś małe chore dziecko, które mam wyleczyć.
Ida natychmiast się zgodziła. Rozebrała się i położyła do łóżka, a Emil zajrzał w jej gardło, osłuchał płuca i zachowywał się zupełnie jak doktor z Mariannelund.
 - Na co jestem chora? - spytała Ida
Emil zastanowił się. I.nagle już wiedział.
 - Masz tifus - stwierdził - To straszna choroba.
Ale wtedy przypomniało mu się, co powiedziała Maja-Borówka - od tyfusu człowiek ma niebieską twarz. I skrupulatny, jak zawsze w takich sprawach, Emil rozejrzał się dookoła za czymś, co pomogłoby mu uzyskać właściwy kolor choroby u Idy. Niedaleko na biureczku stał mamy kałamarz, ten, którego używała, kiedy kaligrafując, notowała figle Emila w zeszycie lub pisała listy zapraszające na kawę. Brudnopis zaproszenia leżał zresztą na biurku. Emil przeczytał "zapraszają serdecznie" i podziwiał mamę, że tak pięknie potrafiła pisać. To było coś całkiem innego niż to, co z siebie wykrzesał Adrian, że "widzioł niedźwiedzia".
Mama nie potrzebowała już brudnopisu, więc Emil zmiął papier w małą kulkę, którą zanurzył w kałamarzu, a gdy papier nasiąkł dostatecznie atramentem, wyłowił kulkę i, chwyciwszy ja w dwa palce, zbliżył do Idy.
 - Teraz będziesz wyglądała na chora na tifus - powiedział, a Ida zachichotała zachwycona.


 Książki Astrid Lindgren większość z nas doskonale zna i pamięta. W moim sercu jest ich wiele. Ta stała się ukochaną książką z dzieciństwa mojego syna.
Cudowna, czytana wielokrotnie. Chłopcy duzi i mali, mamusie, które mają baaardzo pomysłowe dzieci, odnajdą w tej książce bratnią duszę Emila Svenssona.
W prezentowanym wydaniu znajduje się 12 książeczek o niebieskookim "aniołku". Zebrane w jednym miejscu dadzą radość na wiele wspólnych wieczorów, a rodzicom otworzą oczy na dziecięcą kreatywność.

Astrid Lindgren
Przygody Emila ze Smalandii
Ilustrował Bjorn Berg
Nasza Księgarnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz