piątek, 10 sierpnia 2012

Eleanor H. Porter "Pollyanna"

- Ty to chyba cieszysz się ze wszystkiego - odrzekła Nancy zdławionym głosem, bo przypomniała sobie, jak Pollyanna dzielnie próbowała polubić niemiły pokój na poddaszu.
Pollyanna roześmiała się cicho.
- Wiesz, to jest taka gra.
- Gra?
- Tak, gra w to, żeby się po prostu cieszyć.
- Cóż ty opowiadasz?
- No, naprawdę, gra. Tatuś mnie jej nauczył, i jest cudowna - wyjaśniła Pollyanna. - Gralismy w nią stale, od moich najmłodszych lat. Nauczyłam też w nią grać panie z Kola Opieki...niektóre.
- Na czy polega? Wiesz, w grach nie jestem najmocniejsza...
Pollyanna znów się roześmiała, ale i westchnęła. W świetle uspokajającego dnia jej buzia wyglądała mizernie i smutno.
- Zaczęliśmy w nią grać, kiedy wśród darów znaleźliśmy parę drewnianych kul.
- Kul?!
- Tak. Bo ja chciałam mieć lalkę i tatuś o nia poprosił; ale kiedy zebrano dary, pani z opieki napisała, że nikt nie dal lalki, a tylko parę dziecięcych kul, takich dla kaleki. Przesłała je więc, sądząc, że może kiedyś przydadzą się jakiemuś dziecku. I właśnie wtedy zaczęliśmy grać.
- Naprawdę trudno mi wyobrazić sobie jakąś grę, która mogłaby mieć z tym coś wspólnego. Coś podobnego? - Stwierdziła Nancy niemal zirytowana.
- Ale ona istnieje! Polega na tym, żeby znajdować we wszystkim coś dobrego, radosnego... Obojętnie co. I cieszyc się tym - z zapałem tłumaczyła Pollyanna. - I wtedy wlaśnie zaczęlismy... od tych kul.
- Boże mój! Nie widzę nic, czym możnaby się cieszyć, kiedy zamiast lalki dostaje się parę kul dla inwalidy!
Pollyanna klasnęła w dłonie.
- Można... oj można - szczebiotała. - Choć ja na początku też tego nie rozumiałam - dodała zaraz uczciwie. - I tatuś musiał mi tłumaczyć. 
- Dobrze, może więc teraz ty wytłumaczysz mnie - niemal warknęła Nancy, popatrując na Pollyannę prawie z lękiem.
- Ojejku! Cieszyć się z tego, że tobie nie są potrzebne! - zawołała Tryumfalnie Pollyanna. - Widzisz, to takie proste, kiedy już się wie jak!

Książka raczej dla dziewcząt, ale i chłopcy z pewnością wynieśliby z tej lektury sporo dobrych przeżyć. Słynna gra Pollyanny, by cieszyć się ze wszystkiego, co przynosi życie, byłaby też lekiem dla wielu gnuśnych i rozczarowanych życiem dorosłych.
Bohaterką powieści jest jedenastoletnia dziewczynka, która po śmierci ojca (matka umiera wcześniej) trafia pod opiekę ciotki Polly. Polly to zgorzkniała panna w średnim wieku, która dzięki siostrzenicy powoli zaczynia pozbywać się nieprzyjemnej powierzchowności i dawnych uprzedzeń.
W swoim otoczeniu Pollyanna spotyka szereg osób, którym sporo w życiu "namiesza". Kiedy wydaje się, że rzeczywistość zostaje obłaskawiona, dziewczynka doświadcza kolejnego dramatu. Tym, którzy książki nie czytali, nie zdradzę jakiego. Proszę się nie troskać, wszystko dobrze się kończy (jak większość książek dla dzieci - na szczęście).
Polecam również drugą część Pollyanna dorasta oraz film Pollyanna z 2003r.

Eleanor H. Porter
Pollyanna
Oficyna Wydawnicza Rytm

1 komentarz:

  1. Mam tę książkę.Ma ona dokładnie taką samą okładkę,jak na rysunku.Dostałam ją na moje 12 urodziny od mojej najlepszej przyjaciółki.

    OdpowiedzUsuń