poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Paweł Beresewicz "Zawodowcy"



Lekarka Lidka nigdy nie miała szczęścia do ciekawych przypadków. Grypy, ospy, zadrapania i lekkie zatrucia - nuda, nuda i nuda.
- A wiesz, co mi się wczoraj przydarzyło? - opowiadał na przykład kolega z sąsiedniego gabinetu. - Przyszedł do mnie pacjent, który przez pomyłkę połknął szczoteczkę do zębów! Myślałem, że mnie nabiera, ale zrobiłem prześwietlenie i faktycznie: szczoteczka w żołądku!
Lekarka Lidka nie za bardzo wierzyła w te opowieści, ale i tak zazdrościła kolegom ciekawej pracy. Aż do pewnego poniedziałku.
Tego dnia zjawiła się w przychodni bez specjalnego zapału.
W sobotę i niedzielę pracowała w ogródku i trochę bolały ją kości. Rano wszystko wyglądało jak zwykle. "Dzień dobry", "Co pani dolega?", badanie, recepta, buch! - pieczątka i "Następny proszę". Kiedy zanosiło się na to, że cały dzień niczym nie będzie się różnił od tysiąca poprzednich, przyszła kolej na pacjenta z 13.30 i drzwi gabinetu otworzyły się z hukiem. Stanął w nich mężczyzna około trzydziestki - wysportowany, wysoki i szczupły. Wzrok miał nieco zamglony, policzki pałały niezdrowym rumieńcem, strużka potu spływała mu z czoła gdzieś w kierunku brody. Wszedł, zamknął za sobą drzwi, usiadł ciężko na krześle, a lekarce Lidce nagle zrobiło się gorąco.
Niewiele to dało. W gabinecie robiło się coraz cieplej i lekarka Lidka odruchowo zaczęła się wachlować kopertą z kartą pacjenta.
- Słucham pana! W czym mogę pomóc? - zapytała uprzejmie, a tamten jęknął cicho i odpowiedział:
- Jakoś tak dziwnie się czuję.
- Proszę się nie martwić, zaraz pana zbadamy - powiedziała lekarka Lidka, ocierając pot z czoła. (...)
Sprawa nie wyglądała wesoło. Doświadczenie podpowiadało lekarce Lidce, że mężczyzna ma wysoką temperaturę. Należało natychmiast podać lek przeciwgorączkowy. Tylko jak to zrobić, skoro od pacjenta buchał żar jak z hutniczego pieca i nie dało się nawet do niego zbliżyć. Na szczęście lekarka Lidka potrafiła w tym upale zachować chłodny umysł. Pędem wybiegła na korytarz i z pomieszczenia gospodarczego przyniosła szczotkę do podłogi. Do końca plastikowego kija przyłożyła rączkę małej łyżeczki i wszystko razem obwiązała mocno plastrem z rolki. Na powstałym w ten sposób podajniku umieściła czerwona kapsułkę i wróciła za swoje biurko. Nawet tam upal był już trudny do zniesienia. Lekarka Lidka wyciągnęła rękę z kijem w stronę rozpalonego pacjenta. Pacjent otworzył usta i już miał połknąć lekarstwo, kiedy plastikowy kij od szczotki nagle zmiękł pod wpływem wysokiej temperatury, zgiął się i czerwona kapsułka potoczyła się po podłodze.

Pomysł, poczucie humoru, wyobraźnia Autora, język, ilustracje - wszystko razem wspaniałe.
Każdy rozdział poświęcony jest innemu zawodowi i przybliża jego realia, wzbogacone o cudowność fantazji pomysłodawcy.

W książce można spotkać piekarza Piotrka, aktorkę Agatę, kucharza Kubę, sędziego Sebastiana, strongmena Stefana, pisarza Pawła, ochroniarza Olgierda i innych.
Każdy rozdział poza ostatnim kończy się tak:

A wy? zastanawialiście się już, kim chcielibyście zostać, kiedy dorośniecie? Czy aby nie ochroniarzem? Radzę wam zastanówcie się dobrze. na waszym miejscu w ogóle bym  nie dorastał.

A Państwo, czy nie wracacie czasami do momentu wyboru swojej drogi życiowej i zawodowej? Ciekawe czy byłaby taka sama?

Paweł Beręsewicz 
Zawodowcy
Ilustracje Jolanta Jung
Wydawnictwo Literatura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz